Nareszcie widać gwiazdy! Wyjdę na ostatni dzisiejszy spacer i odszukam wzrokiem Księżyc, i przywitam się z zaprzyjaźnionymi konstelacjami. Zwykle gdy patrzę na "świetliki, które się przykleiły do tego tam granatowego w górze", rozmyślam o dwóch polujących psach. Są częścią pewnej historii, która rozgrywa się na zimowym niebie. Co noc ta sama historia. Jak to w baśniach bywa, jest ona o łowach, skarbach i zdobywaniu nagrody za poniesiony trud. Zacznijmy więc opowieść od diamentu błyszczącego u szyi większego z psów, czyli od najjaśniejszej gwiazdy nieba północnego, Syriusza. Jeżeli odnajdziesz wzrokiem ten drogocenny klejnot, później będzie już łatwo podążyć za resztą historii. "Podążyć" - to dobre słowo, gdyż trzeba dotrzymać kroku psom biegnącym u nóg młodego myśliwego, Oriona. Mężczyzna wypatruje ogromnego byka w świetliste cętki zwane Plejadami. Celuje do niego z łuku. Od wieków wcelowuje tę samą strzałę, nigdy nie chybia ani nigdy nie trafia. Byk nieustannie szarżuje na niego rogami, ale nigdy nie dosięga celu. Mimo tego zastygnięcia w określonej pozie niebo wciąż drga, porusza się. Można w nie patrzeć bez końca i od nowa opowiadać baśnie, które są na nim wymalowane.
Winter night sky
Published:

Winter night sky

Published:

Creative Fields